Wakacje – to jest to!

Nareszcie wakacje!!! Jest to chyba najbardziej wyczekiwany czas przez każdego ucznia jak i nauczyciela, a nawet naszych rodziców. Nam potrzebny jest reset psychiczny, chwila wytchnienia od nauki i spotykania dzień w dzień tych samych osób. Bo przecież ile można spędzić przerw razem, rozmawiając o tym samym ,co zawsze, robiąc to, co zawsze? Makabra. Natomiast nauczyciele mają już zapewne dość wbijania nam do głowy regułek, słówek, cosinusów i proszenia, abyśmy wreszcie przeczytali lekturę. Poprawiania naszych ocen, żebyśmy zdali, aby nie musieli się męczyć z nami rok dłużej (chyba chcą się nas pozbyć jak najszybciej) i wysłuchiwania skarg innych nauczycieli, co tym razem zrobił Pan Iksiński z Panem Kowalskim na lekcji historii. Rodzice też chyba już wystarczająco w tym roku zrobili nam śniadań i kanapek do szkoły, co jest i tak niczym w porównaniu ze stresem, jaki wywołują u nich informacje o ocenach – szczególnie te „wspaniałych” i nieodpowiednie zachowanie. Wolne od szkoły należy się więc wszystkim.

Wakacje to taki magiczny czas, w którym możemy robić to, co chcemy, albo nic. Można je spędzać też standardowo, czyli wyjechać na kolonie, obóz, za granicę, do cioci lub babci. Każdy wybiera inną formę ich spędzenia, a raczej to rodzice decydują. Wyjazd do dziadków, którzy mieszkają na wsi, może być obozem przetrwania, bo jak inaczej można nazwać pielenie ogródka babci, gdy słońce praży niemiłosiernie, albo komary kąsają. Nie wspomnę już o pracach w polu. Lepiej chyba wyruszyć w podróż z rodzicami, znajomymi lub biurem podróży i jeśli nas stać, to leżeć gdzieś w cieniu palmy na Wyspach Kanaryjskich. Najlepiej przez te dwa najlepsze miesiące w roku nie wystawiać stopy na zewnątrz i oglądać wszystkie seriale dostępne na Netflixie i kontaktować się ze znajomymi na facebooku. Na czoło przylepić sobie plakietkę: „w razie pożaru przenieść w bezpieczne miejsce”.

Nasze pokolenie jest absolutną odwrotnością generacji naszych rodziców. Dużo się pozmieniało w przeciągu ostatnich 25 lat. Gdy nasi rodzice byli w naszym wieku, trudno było ich ściągnąć do domu. Grali całymi dniami w piłkę, klasy, podchody, spotykali się z przyjaciółmi i wymyślali ciekawe zajęcia. Raczej nigdy się nie nudzili, mimo że w telewizji były tylko dwa programy, nie było internetu i telefonów. Często też musieli ciężko pracować i „korona z głowy im nie spadła”. Wspominają ten czas jako fajny i beztroski. Może weźmy trochę przykładu z nich. Nieważne, jak spędzimy ten czas i z kim, ale spędźmy go aktywnie. Nie marnujmy swoich najlepszych lat na ślęczenie przed komputerem i niszczenie sobie naszych cennych kręgosłupów i oczu. Wyjdźmy z domu! Korzystajmy z życia, cieszmy się słońcem, pięknem otaczającego lata i naszym wolnym czasem!

F. G